Ślad zbrodni. Śmierć chirurga.

Doktor Polikarp Girsztowt. Cyfrowe Archiwum Biblioteki Narodowej http://www.polona.pl

Ponieważ w ostatnim czasie zdarzyło się, że prowadziłem prelekcje poświęcone głośnym, warszawskim zbrodniom i towarzyszącym im procesom, spacerując po Starych Powązkach uznałem, że kilkoma historiami podzielę się z Państwem. Zapraszam na najstarszy w stolicy, czynny cmentarz gdzie spoczywają ofiary przemocy.

Wybitny lekarz chirurg, wykładowca akademicki i wydawca prasy specjalistycznej Polikarp Girsztowt został pchnięty nożem w pachwinę w drzwiach swojego prywatnego gabinetu, w czasie przyjęć pacjentów. Mimo ciężkiej rany i obfitego krwawienia, osobiście umożliwił ucieczkę zamachowcowi, otwierając dla niego kuchenne drzwi. Niedługo potem  sąsiad – chirurg, w  mieszkaniu ofiary, przeprowadził zakończoną powodzeniem, operację podwiązania uszkodzonej aorty. Doktor Girsztowt cały czas był przytomny i udzielał wskazówek operującemu go koledze.

Siedem dni po zamachu, 12 listopada 1877 roku, profesor zmarł w wyniku zakażenia krwi. Zamachowca aresztowano bez najmniejszej trudności. Okazał się nim były pracownik drukarni, której właścicielem był lekarz, Aleksander Sroczyński.

Profesor Polikarp Girsztowt.

Urodzony w roku 1827 w rejonie Kowna profesor Girsztowt zdobywał wiedzę w najlepszych uczelniach Imperium Rosyjskiego. Wiadomości teoretyczne podparł wiedzą praktyczną, zdobytą w szpitalach polowych armii rosyjskiej w czasie Wojny Krymskiej.

Gdy wybuchło Powstanie Styczniowe Girsztowt operował rannych uczestników patriotycznego zrywu. Szczęśliwie nie poniósł z tego tytułu żadnych większych konsekwencji po zakończeniu walk.

Doktor Polikarp Girsztowt. Cyfrowe Archiwum Biblioteki Narodowej http://www.polona.pl

Jak podaje Wikipedia w notatce biograficzne na temat doktora Polikarpa Girsztowta (…) Od 1859 pracował jako profesor chirurgii w Akademii Medyko-Chirurgicznej w Warszawie, następnie Szkoły Głównej w Warszawie i Uniwersytetu Warszawskiego. (…). Wykładając na uczelniach, lubiany przez studentów lekarz, wykształcił kilka pokoleń przyszłych medyków

Umiejętności medyczne przyniosły mu nie tylko wdzięczność pacjentów ale również i pieniądze. Te zainwestował w zakup drukarni i zajął się działalnością wydawniczą, publikując specjalistyczne materiały z zakresu medycyny w redagowanej przez siebie „Gazecie Lekarskiej” i książkach. Kilka z pozycji książkowych były jego autorstwa i przez ówczesnych medyków uznane zostały za wybitne.

Śmierć profesora.

Jedna z publikacji wydana pod redakcją profesora Girsztowta. Cyfrowe Archiwum Biblioteki Narodowej http://www.polona.pl

Profesor znany był z wybuchowego charakteru. Tej cechy jego charakteru szczególnie mogli doświadczyć drukarze, często popadający z chlebodawcą w konflikty. Kłótnie przeradzały się w pyskówki, a chirurg, przypominając sobie czasy Wojny Krymskiej i służby wojskowej, używał słów, jakich niewątpliwie nie wypowiedziałby przy damach.

Jednak złość lekarza szybko ustępowała i zdarzało się, że srogo zbesztany pracownik drukarni następnego dnia otrzymywał podwyżkę.

Inaczej było z drukarzem Aleksandrem Sroczyńskim. Po krótkiej, acz intensywnej wymianie zdań, której podłoża nie znamy, profesor polecił interlokutora bezwzględnie zwolnić, wypłacając mu zaległe uposażenie. Ze swojej decyzji nie wycofał się również wtedy, gdy złość ustąpiła.

Sroczyński odszedł z pracy ale postanowił się zemścić. Zakupił nóż i 5 listopada 1877 pojawił się pod drzwiami gabinetu lekarza w jego prywatnym mieszkaniu. Gdy ten otworzył drzwi, by wezwać kolejnego pacjenta, zadał mu cios. Ranny zamienił kilka zdań z zamachowcem, po czym sam umożliwił mu ucieczkę. Prawdopodobnie nigdy nie dowiemy się, jakie myśli kłębiły się w głowie rannego, skoro tak postąpił.

Jednak tego samego dnia Sroczyński został zatrzymany przez policję, a lekarz zmarł siedem dni później.

Proces.

Aleksander Sroczyński stanął przed Warszawskim Sądem okręgowym, oskarżony o zabójstwo profesora Polikarpa Girsztowta i ja chciałbym zwrócić uwagę na trzy kwestie jakie musiał rozstrzygnąć sąd, a mające znaczący wpływ na wyrok.

Adwokaci zabójcy przyjęli linię obrony zakładającą, że celem zamachowca nie była śmierć profesora ale wymierzenie swoistej kary. Nożownik żywił urazę, zrodzoną w wyniku kłótni i będącego jej następstwem zwolnienia, powziął zatem zamiar ukarania lekarza poprzez wymierzenie mu ciosu nożem. Nie chciał zabijać. Profesor zmarł w wyniku nieprzewidzianych powikłań. Ta linia obrony jednak nie utrzymała się, gdyż sąd uznał, że uderzając ostrym narzędziem, bezwzględnie należy liczyć się ze śmiercią atakowanego, czy w wyniku samego uderzenia, czy to w wyniku komplikacji zdrowotnych, wynikających z zadania rany.

Kolejną kwestią były relacje pomiędzy ofiarą a mordercą. Sąd stwierdził, że drukarz nie był już pracownikiem zatrudnianym przez właściciela drukarni, profesora Girsztowta. Było to bardzo istotne, gdyż zamach pracownika na pracodawcę spowodowałby znaczne zaostrzenie wyroku. To, że w takiej relacji pozostawali w przeszłości, według sądy, nie ma obecnie żadnego znaczenia. Nie istnieje zatem przesłanego do zaostrzenia.

Obrona powołała jako biegłego znakomitego warszawskie lekarza, Aleksego Kurcyusza. (Aleksy Kurcyusz trzy lata później zginie w wyniku postrzału ale to temat na inną opowieść). Doktor Kurcyusz, wówczas znajdujący się pod wpływem idei włoskiego psychiatry Cesarego Lombroso, oświadczył, że dokonał badań czaszki Sroczyńskiego oraz jego rodziny i na tej podstawie oświadcza, że oskarżony cechuje się pewnym niedorozwojem umysłowym oraz skłonny jest do czynów gwałtownych. Ta opinia została zapisana w aktach, a sąd uznał, że mogło to mieć wpływ na poczynania mordercy.

Po przesłuchaniach świadków i zapoznaniu się z opiniami ekspertów sąd wydał wyrok. Zabójca został skazany na 15 lat ciężkich robót na Syberii, a później na zamieszkanie w jednym z syberyjskich obwodów, bez prawa powrotu do Królestwa Polskiego.

Miejsce spoczynku Polikarpa Girsztowta przy prawej krawędzi zdjęcia.

Grób

Za trumną lekarza, profesora Polikarpa Girsztowta, szły tłumy mieszkańców Warszawy, a pierwsze rzędy w kondukcie zajmowali uczniowie profesora. Ciało złożono w grobie w Alei Katakumbowej na Starych Powązkach. Obecnie nie znajdziemy jego nazwiska na grobowcu. W czasie konserwacji poważnie uszkodzona tablica została zdjęta i spoczywa z tyłu mogiły.

*Arek*

Biuro Przewodnickie *Arktour*

Terminy organizowanych przez nas wydarzeń znajdziecie Państwo na stronie: http://www.zwiedzajznami.com.pl

Można też zapisać się na listę mailingową i otrzymywać, raz lub dwa w miesiącu, wiadomość o nadchodzących wydarzeniach: http://www.zwiedzajznami.com.pl/newsletter

Blog warszawski: http://www.whu.org.pl

Profil na Facebooku: https://www.facebook.com/ArktourWHU

Informacje o ZOA

*Warszawy historia ukryta* to projekt realizowany przez miłośników Warszawy, będących jednocześnie przewodnikami miejskimi. Nie ograniczamy się do działalności w Internecie - można spotkać nas na ulicach Warszawy. Więcej na nasz temat można przeczytać w zakładce "Warszawy historia ukryta" . O działaniach, jakie podejmujemy w terenie, informujemy w zakładce "Wydarzenia".
Ten wpis został opublikowany w kategorii Osoby, Powązki i oznaczony tagami . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

2 odpowiedzi na „Ślad zbrodni. Śmierć chirurga.

  1. Mariusz pisze:

    Dzięki za bardzo ciekawy post. Lubię historię i medycynę. Jestem pediatrą z wykształcenia. Uwielbiam czytać ciekawe historie moich kolęgów z przeszłość.

    Polubienie

Dodaj komentarz