
Jak pisał ksiądz Benedykt Chmielowski w encyklopedii „Nowe Ateny”: (…) Pałac Prezydencki jaki jest każdy widzi (…)
Zanim pałac przy Krakowskim Przedmieściu 46/48 stał się Pałacem Prezydenckim wielokrotnie zmieniał właścicieli. Należał do rodów Koniecpolskich, Radziwiłłów i Lubomirskich.
W 1818 został zakupiony przez rząd Królestwa Polskiego na siedzibę namiestnika ale rezydował w nim tylko jeden carski namiestnik, a mianowicie generał Józef Zajączek. W latach 1918–1939 tu mieściła się oficjalna siedziba Rady Ministrów i Prezesa Rady Ministrów, a w czasie II Wojny Światowej w murach magnackiej rezydencji mieścił się Dom Żołnierza Niemieckiego.
Rezydencja nie tylko zmieniała właścicieli ale była wielokrotnie przebudowywana i nie przypomina gmachu wzniesionego na samym początku.
A pałac w tym miejscu ulokował nie byle kto, bo hetman wielki koronny Stanisław Koniecpolski.
Hetman był postacią wielkiego formatu – metaforycznie i, patrząc na obrazy z epoki, dosłownie. Przez wielu historyków uznawany jest za jednego z najlepszych polskich dowódców i strategów XVII wieku.
Do tego posiadał olbrzymi majątek. Pod koniec życia należało do niego 170 miast i miasteczek oraz 740 wsi i de facto to on rządził na Ukrainie.
Główne rezydencje hetmana ulokowane były w Brodach, gdzie polecił wznieść twierdzę, oraz Podhorcach, gdzie zbudował wspaniały pałac.
Aby w czasie pobytu w Warszawie być u siebie, zakupił ziemię w prestiżowym miejscu na Skarpie Wiślanej przy trakcie do Krakowa i w roku 1643 rozpoczęto budowę magnackiej rezydencji.
Niestety, hetman końca prac budowlanych nie doczekał. Do śmierci wybitnego dowódcy i bogatego magnata w znaczący sposób przyczyniła się „pomoc”, jakiej udzielił braciom Opalińskim w rozwiązaniu pewnego rodowego problemu.

Pałac Koniecpolskich w roku 1656. Fragment panoramy dostępnej na stronie Cyfrowej Biblioteki Narodowej „Polona”.
A kłopot braci Opalińskich miał na imię Zofia i był panną według ówczesnych kryteriów, starzejącą się.
Wywodzący się ze znakomitego rodu Krzysztof i Łukasz Opalińscy mieli poważny problem z siostrą. Otóż urodzona w roku 1620 Zofia Opalińska więdła w staropanieństwie.
Wyobraźcie sobie Państwo, że miała już lat OSIEMNAŚCIE i nadal nie miała męża. W wieku XVII był to już wiek mocno dojrzały.
Przypomnę, że przyjaciel króla Władysława IV, kolejny niesłychanie bogaty magnat w tym materiale, Adam Kazanowski, wstąpił w związek małżeński z Elżbietą ze Słuszków, gdy oblubienica miała lat czternaście. Później wzniósł najokazalszy pałac, jaki istniał w Warszawie, jeszcze później umarł, a dalsze losy wdowy wpłynęły znacząco na dzieje I Rzeczypospolitej.
(Uwaga! Lokowanie produktu! – Zapraszam na spacer „Ciemna strona Krakowskiego Przedmieścia” w trakcie którego oglądamy, pozostałości pałacu Kazanowskich oraz śledzimy losy Elżbiety.)
Jadwiga Andegaweńska, gdy brała ślub z litewskim księciem Jogajłą również liczyła sobie dwunastą wiosnę życia ale to już nawet w czasach Opalińskich i Koniecpolskiego była historia.
Bracia Opalińscy rozważali oddanie siostry do klasztoru. Jednak uznawali to za ostateczność, a tymczasem pannę zabierali na lokalne sejmiki oraz do Warszawy na na obrady Sejmu , licząc, że znajdzie się odpowiedni kandydat na męża.
Siostra zadania ani trochę nie ułatwiała! Niezwykle piękna, dumna i wymagająca uważała, że jej ręki godzien jest wyłącznie arystokrata „z najwyższej półki”. Co tam – arystokrata! Magnat przynajmniej. I to musi być chłop na schwał a nie jakiś podrzędny, zabiedzony szlachcic.
Krzysztof i Łukasz Opalińscy już myśleli, że siostra poświęci życie modlitwom, gdy nastąpił nieczekiwany zwrot akcji.
Na Zofię zwrócił uwagę hetman Stanisław Koniecpolski. Do tej pory pochował dwie żony i właśnie kończył okres żałoby.
Nie tylko Zofia Opalińska, jak to mówią, wpadła w oko hetmanowi, ale i on jej się podobał. W stu procentach spełniał oczekiwania panny.
Był tylko jeden mały drobiazg. Zofia miała dwadzieścia sześć lat zaś hetman był od niej dwukrotnie starszy.
W sprawozdaniu sądowym z roku 1878 przeczytałem ostatnio, że „napastnik zaatakował pięćdziesięcioletniego starca”. Ponad dwieście lat wcześniej musiano zapewne dla pięćdziesięciodwuletniego Koniecpolskiego dyskretnie szykować trumnę.
Hetman, mimo zaawansowanego wieku, postanawia kolejny raz wstąpić w związek. Zofia jest niezmiernie ukontentowana – oto prawdziwy mężczyzna jej życia.
16 stycznia 1646 roku hetman wielki koronny wychodząc z kościoła zwrócił się do zebranych mniej więcej w te słowa:
– Panowie pozwolą. Moja żona. Zofia!
Bracia Opalińscy na ślubie padali sobie w ramiona, niejedną łzę szczęścia uronili i niejeden kielich wina wychylili zadowoleni z powodzenia siostry i szwagra na odpowiednim poziomie. A już myśleli, że mury klasztoru przytulą siostrę.
Małżeństwo było nadzwyczaj udane. Zofia pokochała wybitnego męża, a i on pisał o niej w listach w samych superlatywach. Niestety, pisał bardzo krótko.
Wybitny wódz i strateg nadal chciał odnosić wspaniałe zwycięstwa ale… żona była dwa razy młodsza a on nie dowodził wojskiem w bitwie pod Hamersztynem lecz musiał stoczyć bój na znacznie bardziej delikatnym polu bo we wspólnej sypialni.
11 marca 1646 roku, niespełna trzy miesiące po ślubie, wielki hetman koronny Stanisław Koniecpolski umiera w Brodach.
Przyczyną śmierci była chęć sprostania małżeńskim obowiązkom i przedawkowanie środków pobudzających męskość. Zamiast spodziewanego przypływu męskiego animuszu stanęło serce wojownika.
Z tej przyczyny budowę pałacu w Warszawie musiał kończyć syn Stanisława, Aleksander a Rzeczypospolitej już wkrótce zabrakło wybitnego wodza. Dwa lata po śmierci Koniecpolskiego wybuchło powstanie Chmielnickiego i umiejętności hetmana bardzo by się przydały w polu.
Zofia wpadła w rozpacz. Małżeństwo dopiero się zaczynało. Z powodu omdlenia nie wzięła udziału w uroczystościach pogrzebowych. Po ceremonii na pewien czas zamknęła się w klasztorze w Jarosławiu. Gdy rozpacz minęła, zdecydowała się powrócić do świeckiego życia.
Gdy czas żałoby minął o rękę dumnej Zofii poczęli starać się kandydaci chętni dzielić z nią stół i łoże.

Strona tytułowa poematu wydanego drukiem z okazji ślubu Zofii Koniecpolskiej z Samuelem Koryckim. Treść dostępna jest pod linkiem: https://polona.pl/item/annvli-nvptiales-generis-et-virtutum-nobili-caelatura-insigniti-insculptis-vtriusque,MTA3MTE1NDc0/4/#index
Zofia wahała się ale czas płynąc naglił. Zdecydowała się zatem na kolejnego magnata, jedynego dziedzica rodowej fortuny, bitnego żołnierza, co w niejednej bitwie krew przelewał, a do tego o ponad dwadzieścia lat młodszego od Stanisława Koniecpolskiego. Jej wybrańcem został książę Samuel Korycki.
Ślub odbył się 6 lutego 1651 w Rytwianach a w ceremonii wzięła udział magnateria z Kresów i Wielkopolski.
Nie było jednak radości. Jak wspomniałem, książę był żołnierzem zawołanym i w bitwie pod Zborowem w pierwszym szeregu własną piersią osłaniał Rzeczpospolitą, co skończyło się odniesieniem poważnych ran.
Mimo, że od bitwy upłynęło półtora roku, rany na ciele Samuela Koryckiego nie chciały się goić. Książę poważnie cierpiał z tego powodu, jego organizm był bardzo mocno osłabiony ale ten fakt skrzętnie ukrył przed narzeczoną.
Zaślubiny okazały się zbyt wielkim wysiłkiem dla cierpiącego księcia, w trakcie ceremonii stracił przytomność i już jej nie odzyskał. Zmarł sześć dni później.
Nie zaznała Zofia małżeńskiego szczęścia, a śmierć znacznego magnata tuż po ceremonii ślubu wstrząsnęła Rzeczpospolitą.

Rękopis opowiadania „Diablica. Opowiadanie z XVII wieku” autorstwa Antoniego Rolle z roku 1881.
Całość dostępna pod linkiem: https://polona.pl/item/diablica-opowiadanie-z-xvii-w,MzMyOTcwNDA/0/#index
Nieszczęsna panna młoda popadła w rozpacz a tymczasem zaczęto mówić mówić o niej jako o kobiecie sprowadzającej śmierć na mężów. Dzisiaj powiedzielibyśmy, że w opowieściach kreowano ją na femme fatale, diablicę, pocałunkiem zsyłającą śmierć. W pieśniach i bajaniach prostego ludu nazywano ją „Laszką Diablicą”
Wprawdzie przysłowie głosi „do trzech razy sztuka” ale jakoś nikt nie kwapił się, by sprawdzać jego prawdziwość.
Zofia nie znalazła trzeciego kandydata na męża ani nie wstąpiła do klasztoru. Zmarła jako dwukrotna wdowa sześć lat później. W ostatnich latach życia odsunęła się od ludzi i prawie z nikim nie chciała się widywać. Może sama uwierzyła, że jest kobietą z jakiegoś powodu przeklętą?
Przechodząc obok Pałacu Prezydenckiego warto przypomnieć sobie historię Zofii z Opalińskich primo voto Koniecpolskiej secundo voto Koryckiej i zadumać się na chwilę nad kruchością życia i szczęścia.
*Arek*
Biuro Przewodnickie *Arktour*
Terminy organizowanych przez nas wydarzeń znajdziecie Państwo na stronie: http://www.zwiedzajznami.com.pl
Można też zapisać się na listę mailingową i otrzymywać, raz lub dwa w miesiącu, wiadomość o nadchodzących wydarzeniach: http://www.zwiedzajznami.com.pl/newsletter
Blog warszawski: http://www.whu.org.pl
Profil na Facebooku: https://www.facebook.com/ArktourWHU