Gdy w latach 1853-1855, w związku z budową wodociągu Marconiego, na ulicach Warszawy przybyło zdrojów i wodotrysków komitet budowy kanalizacji miejskiej uznał, że warto by fontanny, poza wartościami użytkowymi, cieszyły również oko estetów.
Zlecenie na dwie prace rzeźbiarskie mające ozdobić warszawskie źródełka przyjął znakomity rzeźbiarz, uczeń Pawła Malińskiego, Konstanty Hegel.
W roku 1855 dwie Meluzyny jego autorstwa pojawiły się w perspektywie warszawskich ulic.
Jedna stanęła na szczycie bramy – zdroju odgradzającego ulice Karową od Krakowskiego Przedmieścia. Druga pośród straganów na Rynku Starego Miasta.
Rzeźby panien wodnych z dwoma ogonami (zauważyliście Państwo, że Syrenka z Rynku ma dwa ogony?) odlano w pracowni Mintera przy placu Dzieciątka Jezus z cynku i pokryto brązem.
Syrenkę z Rynku szybko uznano za pierwsze rzeźbiarskie przedstawienie herbu Warszawy.
Stała na prostym postumencie aż do początku XX wieku kiedy to stwierdzono że symbol miasta wymaga bardziej imponującej oprawy i ustawiono dzieło Hegla na wysokiej skale.
Ponieważ szybko uznano, że Syrenka w charakterze kozicy nie sprawdza się, w roku 1914 rozpisano konkurs na nowy cokół dla pomnika
Konkurs zorganizował Towarzystwo Opieki nad Zabytkami Przeszłości, a komitet konkursowy wybrał projekt uznanego architekta Czesława Przybylskiego
Szybko jednak stwierdzono, że ciężka forma cokołu w żaden sposób nie harmonizuje się z kobiecą postacią Syrenki.
Troszkę to zastanawiające, że wybrany przez członków TOnZP po realizacji nie przypadł im do gustu. Być może na papierze projekt cokołu i otoczenia lepiej komponował się z postacią wodnej panny.
Planowano różnego rodzaju korekty otoczenia, podwyższenie cokołu ale ostatecznie, w związku z renowacją Starówki, w roku 1928 cały wodotrysk zdemontowano i przekazano do magazynu.
Plan zakładał ponowny montaż fontanny na Rynku Nowego Miasta ale jak wiadomo – z planami bywa różnie.
Ten się nie powiódł i w trzy lata po demontażu, z magazynu pod wiaduktem Pancera rzeźba trafiła na teren klubu wioślarskiego „Syrena” przy ulicy Solec 8.
Tu ciekawostka. Do budowy cokołu w klubie wioślarskim wykorzystano piaskowiec z rozebranego soboru na placu Saskim.
Na Solcu Syrenka przetrwała Powstanie Warszawskie i, postrzelana i poraniona odłamkami, trafiła „na leczenie” do Pracowni Braci Łopieńskich.
W 1955 roku ustawiono ją w Centralnym Parku Kultury na Powiślu ale park, szczególnie po zmroku, nie jest właściwym miejscem dla samotnej kobiety nawet tej posiadającej rybie ogony i miecz. Tym bardziej, że Park Kultury i Wypoczynku szybko okazał się być miejscem mało kulturalnym, szczególnie, że często wypoczywano przy napojach nazywanych wyskokowymi.
W latach sześćdziesiątych XX wieku „zmęczeni” wypoczynkiem wielokrotnie dewastowali rzeźbę.
W roku 1969 praca Hegla była tak zniszczona, że władze miasta zmuszone były przenieść Syrenkę do Spółdzielni Brąz Dekoracyjny (czyli dawniej firmy Braci Łopieńskich) w celu dokonania kolejnych, poważnych napraw.
W roku 1972 panna z mieczem i ogonami wróciła na Stare Miasto. Stanęła jednak nie na Rynku ale na przyporze Baszty Marszałkowskiej.
Mimo, że miejsce wydawało się być doskonale widoczne z każdej strony wielokrotnie kradziono miecz a i samej Syrence też się obrywało.
W roku 1990 przywrócono źródełko na Rynku Starego a jego ozdobą została nasza bohaterka.
Nie jest to jednak oryginalne dzieło Konstantego Hegla. Podziwiać możemy kopię, a oryginał, wielokrotnie dewastowany przez barbarzyńców różnych nacji, znalazł bezpieczne schronienie w Muzeum Warszawy.
I w tym miejscu Syrenka stoi do dzisiaj codziennie odwiedzana przez turystów z całego świata.
A co się stało z drugą praca Hegla? Również powędrowała do magazynu. I tam ślad po niej się urywa… .
*Arek*