Moniuszki 8 – ożywienie w Adrii.

Do „Adrii” powraca duch zabawy z czasów świetności lokalu.

Stałym punktem wycieczek nawiązujących do okresu międzywojennego jest kamienica opatrzona adresem Moniuszki 8.

To tu mieścił się legendarny lokal „Adria”.

Niestety, przez długi czas historie snute przez przewodników opowiadane były w atmosferze w której zapach fiołków nie był dominujący. Przestrzeń przed wejściem do ulubionego lokalu śmietanki towarzyskiej II RP w żaden sposób nie nawiązywała do tradycji, a porzucone butelki świadczyły, że szlachetne trunki nie są preferowane przez lokalnych konsumentów.

Z przyjemnością informujemy, że to się jednak zmienia.

UWAGA! Dalsza część materiału przeznaczona jest dla osób dorosłych. Klikając „czytaj dalej” oświadczasz, że masz ukończone osiemnaście lat. Młodszych czytelników zapraszamy do innych materiałów opublikowanych na blogu.

W ostatnich dniach mieliśmy przyjemność uczestniczyć w wydarzeniu zorganizowanym w słynnym przedwojennym lokalu.

Generał Wieniawa nie miałby prawa narzekać na jakość trunków.

Do „Adrii” powróciła atmosfera szalonych lat trzydziestych, piękne kobiety, dobrze ubrani mężczyźni oraz szlachetne trunki.

Celem aktualnego właściciela jest ożywienie atmosfery wokół kamienicy przy Moniuszki 8 w nawiązaniu do tradycji miejsca.

Nad butelkami „Saskiej” krążył  duch generała Wieniawy, pierwszego ułana i pierwszego birbanta II RP.

.
Ze względu na wiele smaków trunku (Dzika Róża, Śliwka Węgierka, Czarny Bez etc.) nasz duch też zaczął żywiej krążyć. A może nie było to duch?

W każdym razie nie musieliśmy cytować generała – „skończyła się zabawa, a zaczęły się schody.”

Dla tych, którzy nie pamiętają krótkie przypomnienie historii „Adrii”.

Warszawska legenda głosi, że generał Wieniawa Długoszowski miał do Adrii wjeżdżać konno.

Wydarzenie takie nie ma potwierdzenia w faktach ale te dwa symbole II RP łączą się nierozerwalnie – generał Wieniawa, pierwszy szwoleżer II RP, znany z zamiłowania do koni i szabli, a także kobiet i kieliszka i Adria – pole generalskich podbojów, gdy ujeżdżalnię 1 Pułku Szwoleżerów zamieniał na taneczny parkiet.

Kierownik i współwłaściciel lokalu Adria Franciszek Moszkowicz w otoczeniu uczestników balu.
Foto: NAC

Gdy kryzys lat trzydziestych powodował upadek kolejnych warszawskich kawiarni i restauracji na gastronomiczno-rozrywkowej warszawskiej niwie zdecydował się rozwinąć skrzydła Franciszek Moszkowicz.

Pan Franciszek przeszedł wszystkie szczeble restauracyjnej kariery, a w momencie wejścia na warszawski rynek był współwłaścicielem restauracji we Lwowie.

Lokal postanowił ulokować w budynku Towarzystwa Riunione Adriatica di Sicurtà, w skrócie nazywanego „Adrią”, przy ulicy Moniuszki pod numerem ósmym.

Czym jednak zaskoczyć warszawską publikę, by przyszła i zdecydowała się bawić „choć burza huczy wokół nas”? Przedsiębiorca zdecydował, że należy stworzyć lokal, jakiego Warszawa (i Polska) jeszcze nie widziała.

Tak w Adrii bawiono się przed wojną.

O wielkości zainwestowanego kapitału błyskawicznie zaczęły krążyć legendy.

Mówiono, że koszt urządzenia restauracji to około miliona ówczesnych złotych (dla porównania – prezydent II RP w latach trzydziestych zarabiał około 5 tyś miesięcznie, robotnik w roku 1933 zarabiał przeciętnie 80 groszy na godzinę, a samochód Chevrolet Master kosztował 9 800 złotych). I, rzeczywiście, mogła to być prawda.

Takiego lokalu jeszcze nie było.

Na parterze mieściła się kawiarnia na około 300 osób z salą, przeznaczona do lektury gazet, barem i ogrodem zimowym, w którym przez cały rok kwitły kwiaty.

Adria współcześnie. Czy uda się przywrócić dawny klimat?

W podziemiach (ze schodami, które pewnego wieczoru stanowiły problem dla Wieniawy) ulokowano dancing na kilkaset osób.

Legendą stał się obrotowy parkiet, wirujący wraz z tańczącymi. Do tańca przygrywały trzy orkiestry, a wszystko to w świetle setek reflektorów, marmurów i złotych ozdób.

Zainstalowano wyjątkowo wydajną klimatyzację, podłogę pokryto gumową wykładziną, tak by tańczący nie ślizgali się, a grali najlepsi – między innymi orkiestra Jerzego Petersburskiego.

„Adria” nie była kawiarnią czy restauracją ale przedsiębiorstwem kawiarniano-dancingowo-kabaretowym.

Przed wejściem do Adrii. Sylwester 1931.

I goście dopisali! Przybyli tłumnie – od otwarcia lokalu w lutym 1931 do połowy 1933 roku lokal odwiedziło około dwóch i pół miliona gości. Adria stała się niezwykle popularna, a bywała w niej śmietanka towarzyska tamtych czasów.

Tuż przed wojną umiera założyciel, współwłaściciel i kierownik Franciszek Moszkowicz, a niedługo potem „Adria” staje się lokalem „Tylko dla Niemców”.

W 1943 żołnierz Armii Krajowej, Jan Kryst dokonuje samobójczego ataku na gestapowców, o czym będzie szerzej przy innej okazji, a w czasie Powstania Warszawskiego, w lokalu lokuje się, między innymi, powstańcza kuchnia, co uwiecznił na zdjęciach Eugeniusz Lokajski.

Pocisk dużego kalibru, który przebiwszy wszystkie kondygnacje, zatrzymał się w lokalu. Szczęśliwie nie eksplodował.
Foto: Fotopolska.

8 sierpnia 1944 roku w budynek uderzył pocisk wielkiego kalibru, który na szczęście nie eksplodował. Przebił wszystkie kondygnacje i zatrzymał się w „Adrii”. Skorupę tego pocisku możemy oglądać dzisiaj w części parkowej Muzeum Wojska Polskiego.
Odbudowany pod koniec lat sześćdziesiątych gmach zajęło PZU, a PRL-owska publiczność nie przybywała tłumnie do reaktywowanego lokalu, mimo tak wyrafinowanych atrakcji jak striptease.

Nowi właściciele budynku przy ulicy Moniuszki zdradzają, że chcą przywrócić kamienicy dawny blask. Co dokładnie powstanie na terenie dawnej Adrii? Dowiemy się wkrótce! Trzymamy kciuki i mamy nadzieję, że w przyszłości, po przekroczeniu wejścia przeniesiemy się w  lata trzydzieste XX wieku.

I na zakończenie anegdotka.

Pewnego wieczoru Wieniawa bardzo mocno utrudzony zabawą, na miękkich, oczywiście od tańca, nogach, stanąwszy przed schodami wiodącymi z restauracyjnej sali do góry, do hallu i wyjścia, westchnął:

– Skończyła się zabawa, zaczęły się schody…

Pod linkiem znajduje się film, na którym możemy zobaczyć wnętrza „Adrii” przedwojennej: http://youtu.be/W6BIzi-f4yg

Poniżej fotorelacja z pierwszej imprezy zorganizowanej w kamienicy przy ul. Moniuszki 8.

Mamy nadzieję, że nie będzie to ostatnie wydarzenie w tym miejscu.

Impreza w Adrii odbyła się pod patronatem firmy Stock, będącej właścicielem marki „Saska”.

Myśmy tam byli i Saską Dębową pili.

*Warszawy historia ukryta*

Reklama

Informacje o ZOA

*Warszawy historia ukryta* to projekt realizowany przez miłośników Warszawy, będących jednocześnie przewodnikami miejskimi. Nie ograniczamy się do działalności w Internecie - można spotkać nas na ulicach Warszawy. Więcej na nasz temat można przeczytać w zakładce "Warszawy historia ukryta" . O działaniach, jakie podejmujemy w terenie, informujemy w zakładce "Wydarzenia".
Ten wpis został opublikowany w kategorii Śródmieście Północne i oznaczony tagami , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s