Na początku XX wieku wejście samotnej kobiety do kawiarni czy restauracji natychmiast ustalało jej reputację. Bez męskiego towarzystwa przy stolikach zasiadały panie mające nadzieję, że jakiś mężczyzna dosiądzie się by im towarzyszyć – najpierw przy stole, a później, za pewną opłatą również i w łożu.
Zmieniają się czasy, zmieniają się zwyczaje i oto na początku lat dwudziestych minionego wieku w restauracji hotelu „Savoy” pan Szymański urządza dancing na którym samotne kobiety nie tylko nie są obdarzane znaczącymi uśmieszkami ale wręcz mile widziane.
Zwyczaj rozprzestrzenił się na całą Warszawę i panie mogły teraz bez żadnej ujmy na honorze raczyć się przy kawiarnianym stoliku, samotnie lub wyłącznie w damskim towarzystwie, małą czarną z likierem.
Dancing w hotelu „Savoy” nieco rozluźnił obyczaje ale mało kto pamięta, gdzie był dancing i gdzie stał hotel „Savoy”.
A hotel „Savoy” nie tylko stał ale śmiało można rzec – wznosił się. Wznosił się i przytłaczał swym ogromem sąsiednie domy. Jego niedopasowanie do otoczenia często wskazywane jest jako przykład nieliczenia się z architekturą otoczenia
Pan Stanisław Fok, mimo, że kupił działkę przy ulicy Nowy Świat o bardzo nietypowym kształcie od początku widział siebie w roli rekina hotelarstwa. Postanowił, że wszystkie swoje pieniądze zainwestuje w budynek od samego początku pomyślany jako nowoczesny hotel.
Projekt według wizji i zaleceń inwestora wykonał architekt Bronisław Colonna-Czosnowski i jak tylko wysechł na nim podpis autora budowa ruszyła.
Był rok 1904.
Niestety, okazało się, że koszty budowy i nieprzewidzianych wydatków w trakcie przekroczyły możliwości finansowe inwestora.
Wydawało się, że mimo wszystko uda się i pan Stanisław będzie mógł pływać na salonach jako gruba ryba branży hotelarskiej ale nadszedł rok 1905 i rewolucja skutecznie odstraszyła potencjalnych gości.
W roku 1907 budynek wystawiono na licytację.
Nowi właściciele, bracia Karszowie, nie zamierzali zmieniać przeznaczenia budynku i tak Warszawie przybył nowy hotel.
Ośmiokondygnacyjny budynek zdominował panoramę tego odcinka ulicy Nowy Świat. Doskonale widać to na pocztówkach z początku XX wieku.
Hotel oferował 56 pokoi o najwyższym standardzie. Miał własną kotłownię i silnik zasilający prądnicę elektryczną.
Na parterze mieściły się sklepy zaś znakiem rozpoznawczym hotelu stała się weranda z kutego żelaza będąca częścią restauracji. Sama restauracja mogła przyjąć 250 gości jednocześnie.
Rzeczywiście – spełniło się marzenie pana Foka o budowie nowoczesnego hotelu choć to nie on był jego właścicielem.
Budynek przetrwał wojnę prawie nienaruszony. Po wojnie obniżono go jednak znacznie by zrealizować koncepcję jednolitej zabudowy ulicy Nowy Świat.
Patrząc na dzisiejszą fasadę kamienicy przy ulicy Nowy Świat 58 trudno domyślić się hotelowej i rozrywkowej przeszłości miejsca, mimo, że zapewne niejedna niewiasta samotnie sącząca cafe latte spogląda w jego kierunku.
*Arek*