Każdemu zdarza się zgubić jakiś dokument. Na pocieszenie dla roztrzepanych anegdotka z przeszłości.
(…) W starannie prowadzonych Metrykach Koronnych, których księgi zachowały się do dzisiaj, nie zawsze panował porządek.
W 1633 r., gdy Władysław IV miał przyjąć hołd lenny posłów księcia pruskiego, okazało się, że w kancelarii królewskiej nie można odnaleźć wcześniejszych opisów tej ceremonii.
Marszałek Wielki Koronny, który przestrzegał ceremoniału na dworze, musiał więc zwrócić się do posłów pruskich, aby wypożyczyli swoje opisy hołdów.
Cechy prawdziwego skandalu miał fakt zagubienia w kancelarii królewskiej dyplomu elekcji królewicza Władysława na cara moskiewskiego.
Po Pokoju Polanowskim i zrzeczeniu się przez Władysława IV pretensji do tronu carów, strona polska zobowiązała się zwrócić ów dyplom.
Okazało się jednak, że dyplom gdzieś się zapodział.
Przeciągnęło to pertraktacje pokojowe, gdyż poseł carski nie wierzył zapewnieniom polskiej deputacji o zagubieniu dyplomu.
Podejrzewał w tym nawet chęć wyprowadzenia go w pole i zachowania dokumentu, który umożliwiał pretendowanie do tronu Wielkiego Księstwa Moskiewskiego.(…)
.
Jerzy Lileyko. Życie codzienne w Warszawie Wazów. Strona 44.
.
*Arek*