Warszawska legenda głosi, że generał Wieniawa Długoszowski miał do Adrii wjeżdżać konno. Wydarzenie takie nie ma potwierdzenia w faktach ale te dwa symbole II RP łączą się nierozerwalnie – generał Wieniawa, pierwszy szwoleżer II RP, znany z zamiłowania do koni i szabli, a także kobiet i kieliszka i Adria – pole generalskich podbojów, gdy ujeżdżalnię 1 Pułku Szwoleżerów zamieniał na taneczny parkiet.

Kierownik i współwłaściciel lokalu Adria Franciszek Moszkowicz w otoczeniu uczestników balu.
Foto: NAC
Gdy kryzys lat trzydziestych powodował upadek kolejnych warszawskich kawiarni i restauracji na gastronomiczno-rozrywkowej warszawskiej niwie zdecydował się rozwinąć skrzydła Franciszek Moszkowicz. Pan Franciszek przeszedł wszystkie szczeble restauracyjnej kariery, a w momencie wejścia na warszawski rynek był współwłaścicielem restauracji we Lwowie.
Lokal postanowił ulokować w budynku Towarzystwa Riunione Adriatica di Sicurtà, w skrócie nazywanego „Adrią”, przy ulicy Moniuszki pod numerem ósmym.
Czym jednak zaskoczyć warszawską publikę, by przyszła i zdecydowała się bawić „choć burza huczy wokół nas”? Przedsiębiorca zdecydował, że należy stworzyć lokal, jakiego Warszawa (i Polska) jeszcze nie widziała.
O wielkości zainwestowanego kapitału błyskawicznie zaczęły krążyć legendy. Mówiono, że koszt urządzenia restauracji to około miliona ówczesnych złotych (dla porównania – prezydent II RP w latach trzydziestych zarabiał około 5 tyś miesięcznie, robotnik w roku 1933 zarabiał przeciętnie 80 groszy na godzinę, a samochód Chevrolet Master kosztował 9 800 złotych). I, rzeczywiście, mogła to być prawda. Takiego lokalu jeszcze nie było.
Na parterze mieściła się kawiarnia na około 300 osób z salą, przeznaczona do lektury gazet, barem i ogrodem zimowym, w którym przez cały rok kwitły kwiaty.
W podziemiach (ze schodami, które pewnego wieczoru stanowiły problem dla Wieniawy) ulokowano dancing na kilkaset osób. Legendą stał się obrotowy parkiet, wirujący wraz z tańczącymi. Do tańca przygrywały trzy orkiestry, a wszystko to w świetle tysięcy reflektorów, marmurów i złotych ozdób.
Zainstalowano wyjątkowo wydajną klimatyzację, podłogę pokryto gumową wykładziną, tak by tańczący nie ślizgali się, a grali najlepsi – między innymi orkiestra Jerzego Petersburskiego.
„Adria” nie była kawiarnią czy restauracją ale przedsiębiorstwem kawiarniano-dancingowo-kabaretowym.
I goście dopisali! Przybyli tłumnie – od otwarcia lokalu w lutym 1931 do połowy 1933 roku lokal odwiedziło około dwóch i pół miliona gości. Adria stała się niezwykle popularna, a bywała w niej śmietanka towarzyska tamtych czasów.
Tuż przed wojną umiera założyciel, współwłaściciel i kierownik Franciszek Moszkowicz, a niedługo potem „Adria” staje się lokalem „Tylko dla Niemców”.
W 1943 żołnierz Armii Krajowej, Jan Kryst dokonuje samobójczego ataku na gestapowców, o czym będzie szerzej przy innej okazji, a w czasie Powstania Warszawskiego, w lokalu lokuje się, między innymi, powstańcza kuchnia, co uwiecznił na zdjęciach Eugeniusz Lokajski.

Pocisk dużego kalibru, który przebiwszy wszystkie kondygnacje, zatrzymał się w lokalu. Szczęśliwie nie eksplodował.
Foto: Fotopolska.
8 sierpnia 1944 roku w budynek uderzył pocisk wielkiego kalibru, który na szczęście nie eksplodował. Przebił wszystkie kondygnacje i zatrzymał się w „Adrii”. Skorupę tego pocisku możemy oglądać dzisiaj w części parkowej Muzeum Wojska Polskiego.
Po wojnie lokal nie odzyskał dawnego blasku.
Odbudowany pod koniec lat sześćdziesiątych gmach zajęło PZU, a PRL-owska publiczność nie przybywała tłumnie do reaktywowanego lokalu, mimo tak wyrafinowanych atrakcji jak striptease.
Obecnie gmach szuka najemcy, a po jednym z najsławniejszych lokali II RP zostały tylko wspomnienia, ulotne jak duch generała, który po intensywnym wieczorze, mierzy się ze schodami…
A dlaczego ze schodami?
Jednego wieczoru Wieniawa bardzo mocno utrudzony zabawą, na miękkich, oczywiście od tańca, nogach, stanąwszy przed schodami wiodącymi z restauracyjnej sali do góry, do hallu i wyjścia, westchnął:
– Skończyła się zabawa, zaczęły się schody…
Pod linkiem znajduje się film, na którym możemy zobaczyć wnętrza „Adrii” przedwojennej:
*Arek*
Pingback: Poszedł na drogę bez powrotu. Jan Kryst. | Warszawy historia ukryta