
Stare Miasto. Po lewej stronie widoczny kościół w przeszłości należący do augustianów, a za Archikatedrą widać kościół jezuitów.
Zdarzały się w przedwojennej Warszawie „występy” słynnych kasiarzy, zdarzało się, że przyjezdnym sprzedawano kolumnę Zygmunta III i te historie są znane.
Zdarzyła się w przeszłości kradzież na dużą skalę o której mało kto dzisiaj pamięta. Skradziono kościół wraz z klasztorem a było to tak:
Zakon jezuitów przybył do Warszawy w roku 1607 czyli całkiem niedługo po tym, gdy Zygmunt III Waza wybrał miasto na swoją stałą siedzibę. By podkreślić jak ważne miejsce w ówczesnym społeczeństwie zajmuje zakon, świątynię i klasztor jezuitów ulokowano tuż obok najważniejszej świątyni w syrenim grodzie – obok kościoła pod wezwaniem Świętego Jana.
Najstarszym zgromadzeniem zakonnym byli augustianie,obecni w Warszawie od roku 1352, a sprowadzeni jeszcze przez księcia Siemowita III. Z racji swojej ponad ćwierćwiecznej bytności to oni odgrywali pierwszoplanową rolę w mieście.

Kościół pod wezwaniem Świętego Marcina należący do Augustianów. Drzeworyt Michała Starkmana z około 1855
Nie w smak to było jezuitom. Tym bardziej, że siedziba augustianów, położona niedaleko, bo przy ulicy Piwnej, również przypadła im do gustu.
W roku 1628 postanowili zrealizować plan, który pozwoliłby im przejąć siedzibę i pozbyć się konkurentów.
Otóż namówili pewną wdowę, by w intencji spokoju duszy zmarłego męża zamówiła mszę w kościele augustianów a później zaprosiła ich na suty poczęstunek w swoim domu.
Dali się skusić augustianie. Po mszy wszyscy udali się do domu wdowy pozostawiając na straży tylko furtiana z kluczami.
Do tegoż furtiana już wkrótce przybył jezuita z wezwaniem od przeora zgromadzenia augustianów. Przeor nakazywał natychmiast stawić się bratu w domu wdowy. Jezuita był bardzo uczynny i zaofiarował się popilnować furty, jeśli tylko augustianin raczy mu pozostawić klucze.
Augustianin oddalił się, a jezuici, prawem kaduka, zajęli kościół i klasztor. Tłumaczyli, że był opuszczony, nikogo w środku, zatem zaopiekowali się porzuconymi zabudowaniami.
Augustianie po posiłku u wdowy, miast spocząć we własnych łożach, musieli szukać schronienia w domach mieszczan.
Rozpoczął się spór sądowy w którym jezuici bronili swoich racji dowodząc, że zajęli opuszczone budynki a na to pozwalało im ówczesne prawo.
Sprawą zainteresował się sam Zygmunt III Waza, tym bardziej, że wydarzenia rozegrały się pod królewskim bokiem, a skarga augustianów dotarła do samego papieża.
Sądy świeckie i kościelne ostatecznie nakazały jezuitom zwrócić klasztor i kościół zaś papież Urban VIII polecił by podstępni jezuici co roku, w każdy piąty dzień maja czyli w rocznicę nawrócenia świętego Augustyna, w kościele augustianów odprawiali mszę.
Obie świątynie odbudowano ze zniszczeń wojennych a przechodząc obok nich warto pamiętać, że kradzione, nawet w majestacie prawa, nie tuczy.
*Arek*
https://www.facebook.com/ArktourWHU