
Kino Apollo, Marszałkowska, założone w 1913 r. przez krawca i handlarza starzyzną Mojżesza Lejmana.
Źródło zdjęcia: fotopolska.eu
Pierwsze stałe kina pojawiły się w Warszawie w 1903 r. W momencie wybuchu pierwszej wojny światowej działało tu ok. 25-30 teatrów świetlnych, jak wtedy nazywano kina (obecnie działa ich podobna liczba). Pod koniec 1918 r. było ich już 40, a biznes kinowy rozwijał się bardzo dynamicznie. W latach 20. na 960 tys. mieszkańców Warszawy przypadało ok. 16 tys. miejsc w salach projekcyjnych.

Colosseum – największe przedwojenne kino warszawskie z widownią na 2360 miejsc. Źródło zdjęcia: gazeta.pl
Kina przyciągały szerokie rzesze publiczności (ponoć mieszkaniec Warszawy w ciągu roku odwiedzał kino 16 razy!) z różnych sfer. Oferowały bardzo różne warunki i różny repertuar. Oprócz filmów ambitnych można było obejrzeć na przykład melodramaty, mniej ambitne, ale za to cieszące się znacznie większym powodzeniem. Filmy te miały dostarczać wzruszeń, i to do łez. Jeśli podczas projekcji widzowie nie płakali – produkcja była kiepska.
W ówczesnej Warszawie utarła się modna klasyfikacja rodzimych wyciskaczy łez, z podziałem na jedno-, dwu-, a nawet pięciochusteczkowe. Można było również zobaczyć komedie czy filmy sensacyjne, również przyciągające szeroką publiczność, ku zgrozie redaktorów ówczesnej prasy. Te podsumować można było dowcipem: „No i co? Ładny obraz? E, gdzie tam. Na afiszu obiecali 1000 zabitych, a naliczyłem tylko 980.”
W 1938 r. warszawskie kina stanowiły ponad 8,5% wszystkich kin w kraju (było ich prawie 70), a wpływy kasowe w kinach stolicy stanowiły 33% wpływów krajowych. W Warszawie mieściły się też zeroekrany – kina premierowe. Zagłębie kinowe stolicy ulokowane było pomiędzy Marszałkowską a Nowym Światem. Tam znajdowały się 23 kina. 16 kin mieściło się w dzielnicy żydowskiej. Za bilet w 1938 r. trzeba było zapłacić od 54 gr do 2 zł. Cena różniła się w zależności od kina i miejsca – kino mogło być nie tylko eleganckim budynkiem specjalnie w tym celu wybudowanym i wyposażonym, ale też mniejszą i zupełnie nieelegancką salą, w której za ekran służyło prześcieradło.
*Magda*